poniedziałek, 22 września 2014

Słomiany zapał, morderca Twojego sukcesu!

Nasze życie, pełne jest chwilowych zrywów. Słomiany zapał. Momenty, gdy spływa na nas nieopisana energia, motywacja, miłość do całego świata, chęć zmian. Momenty, które przemijają równie szybko, jak i się pojawiają.






 

Znacie to? Coś lub ktoś, sprawia, że dostajecie powera. Motywuje Was, zagrzewa do walki, podnosi na duchu. Myślicie sobie: 'w sumie czemu nie? Czemu nie ja? Skoro inni mogą to ja też!' Sukces jest przecież w zasięgu ręki. Twojej, mojej. Taaaak uda mi się! Robisz mały krok w stronę obranego celu i bum. Nie uda mi się. Nie nadaję się do tego. Ja nie mam tego, co mają inni. Bez sensu. Wracam do szarej rzeczywistości. Nie sięgam dalej, bo po co.

Znacie to? Niewiele brakowało, a utracili byście kogoś, na kim bardzo Wam zależy. Poważna kłótnia z partnerem. Wyprowadzka, długie milczenie, gorzkie słowa. Później zgoda, skrucha i wielka miłość. Wielka nadzieja na to, że będzie lepiej, bo rozłąka pokazała nam, ile dla siebie znaczymy. Perspektywa utraty na zawsze, każe nam się starać. Nagle mamy czas, by spojrzeć sobie w oczy, potrzymać za ręce, iść na spacer czy wykonać krótki telefon w ciągu dnia. Mija dzień, dwa, tydzień i wracamy do szarej rzeczywistości. O długoletniego partnera, nie trzeba się starać, zdobywać, okazywać, że jest ważny. Przecież on jest. I zawsze będzie. Na pewno?

Znacie to? Jesteśmy młodzi. Żyjemy w ciągłym biegu, brakuje nam czasu na zjedzenie porządnego posiłku czy zdrowy sen. Nie interesuje nas to z czego zrobili tego burgera, ani to ile chemii jest w tej sproszkowanej zupce. Po pracy, nie mamy siły na uprawianie sportu. W końcu całe nasze życie, przypomina szaleńczy bieg. Szpitale, choroby i śmierć, to nie dla nas. Przecież mamy na to jeszcze czas. Aż pewnego dnia, ktoś nam bliski choruje, może nawet umiera. Widzimy cierpienie, zdajemy sobie sprawę, że śmierć jest blisko, codziennie. Tu nie ma znaczenia to, ile mamy lat. Nagle, przychodzi olśnienie. Zacznę żyć zdrowo! Jeść regularnie, dużo warzyw, owoców, żadnych fast foodów. No i sport! Koniecznie. Tydzień, dwa... wracamy do starych nawyków. Widmo choroby i śmierci zbladło, to i motywacja spadła. Przecież nie mamy czasu na to, by o siebie zadbać. Później. Jak już coś osiągniemy w życiu, dorobimy się domu i wymarzonego samochodu. Ale co jeśli nie zdążymy się tym nacieszyć, bo nasze ciało spłata nam figla?

Przykłady można mnożyć, ale sens jest jeden. Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby te chwile trwały dłużej? Gdybyśmy pielęgnowali w sobie te momenty, nie pozwalając im odejść? O ile lepsze mogłoby być nasze życie, gdybyśmy wciąż nie wracali do swoich starych, często złych, nawyków i schematów? Czasem wystarczy spróbować. I wytrwać.



2 komentarze:

  1. O ile prostsze i radośniejsze byłoby nasze życie, gdyby słomiany zapał nie istniał a nowe postanowienia byłyby zawsze realizowane...
    Niestety, życie to nie bajka i na początku zawsze trzeba się zmierzyć z samym sobą :)
    Pozdrawiam :)

    P.S. Koniecznie muszę popracować nad nowym nagłówkiem dla Ciebie, mam nadzieję że uda mi się to niebawem (jak ogarnę się z obecnymi, dziecięcymi chorobami)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...