niedziela, 21 września 2014

Są tacy ludzie...

Życie pisze najlepsze scenariusze. Zaskakujące i całkowicie nieprzewidywalne. Z pozoru nic nie znaczące wydarzenie, może wywrzeć na nasze życie ogromny wpływ. I na odwrót, wydarzenia po których oczekujemy wiele, nie zmieniają w naszym życiu nic. Nie wiemy, co wydarzy się jutro, kogo spotkamy na naszej drodze, a kto z naszego życia odejdzie na zawsze.





Przez moje życie przewinęło się wielu ludzi. Prawdopodobnie jeszcze więcej przewinie się w przyszłości. Niektórzy byli jedynie tłem, inni zagrali epizodyczne role, a jeszcze inni pozostali w nim na dłużej. Wiele osób, z rodzaju tych „na zawsze”, odeszło i wątpliwe, by jeszcze kiedyś mieli powrócić. Jest też kilka takich osób, które są i mam nadzieję, że zawsze już będą. Możemy nie widywać się miesiącami. Czasem, nawet nie mamy czasu na dłuższą rozmowę. Mimo to, gdy w końcu się spotykamy, nie ma między nami dystansu. Jest tak, jakbyśmy widzieli się wczoraj. Mam w swoim życiu kilka takich osób, ale dziś chciałabym skupić się na tej jednej. Nie jesteśmy nawet podobne, a pomimo tego, tak wiele nas łączy. Na przykład to, że cholernie mnie czasem wkurza. (A ja ją) Zwłaszcza wtedy, gdy już długo się nie widzimy, a nasz internetowy kontakt ogranicza się do pojedynczych słów, bo jedna dla drugiej nie ma czasu. Wkurza mnie też tym, że stanowczo zbyt często ma rację. Wytyka mi moje słabości bez mrugnięcia okiem, a ja choć chciałabym zaprzeczyć, wiem, że nie mogę. Wkurzający babsztyl!

Wkurzający babsztyl, za którego dałabym się pokroić. Wiecie dlaczego? Dlatego, że tak, jak bez mrugnięcia okiem, wytknie mi słabości, tak bez mrugnięcia okiem, potrafi mnie dowartościować. Nie ma tu żadnej rywalizacji, czy chęci zgnębienia drugiej osoby. Mało kto, potrafi mnie zmotywować tak, jak ona. Choć tak rzadko się spotykamy, zawsze wracam od niej naładowana pozytywną energią. I wiem, że gdy wytyka mi błędy, nie robi tego po to, by napawać się swoją wyższością, a po to by mi pomóc. To jedna z tych niewielu osób, która wciąż pokazuje mi, że we mnie wierzy. I choć zna wszystkie moje słabości, to wiem, że dostrzega we mnie jakiś potencjał, coś wartego uwagi. Coś w czego istnienie nawet ja czasem wątpię.

To jedna z niewielu osób, których jestem w 100 % pewna. Pewna jej intencji, pewna tego, że chce dla mnie jak najlepiej. Jedna z maleńkiej garstki osób, której ufam bezgranicznie. To jedna z tych niewielu osób, która gdy wspina się na szczyt, wciąż ogląda się za siebie, by spojrzeć gdzie się podziewam JA. I wciąż motywuje mnie do tego, bym podążała za nią. Kto wie, może nawet jestem balastem, który spowalnia jej drogę na górę. Pewnie tak, ale jednego może być pewna. Tego, że zawsze będzie miała przy sobie wierną kompankę, która skoczy za nią w ogień. To już coś, prawda?

 A to, zdecydowanie nasze najlepsze foto:








5 komentarzy:

  1. dobrze mieć kogoś takiego ...

    OdpowiedzUsuń
  2. I tacy ludzie sa najwazniejsi :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super napisane <3 Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super, ktoś kto rozumie innych i nie udaje że jest idealnie. Ja zapraszam na swoje blogi apetycznie.blogspot.com i cudaziemi.blogspot.com
    Będę tutaj zaglądać częściej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zajrzałam i na pewno będę wracać. :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...